<<<< menu


R o z w i n i ę c i e

Poniższy tekst zawiera tylko najbardziej charakterystyczne, według mnie, krakowskie regionalizmy, gdyż okazało się, że temat jest całkiem nieźle opracowany i dotknąłem tylko wierzchołka góry lodowej. Więcej informacji w "zakończeniu". Wersja tzw. "ogólnopolska" (niestety brak mi lepszego słowa) może mieć jakieś kieleckie naleciałości :) gdyż stamtąd pochodzę. Tym niemniej wydaje mi się odpowiednia do porównań.

Uwaga! Jak wyjaśnił mi niejaki Mack, określenia te dotyczą w znakomitej większości obszaru dawnej Galicji/południowej części kraju, nie tylko Krakowa. Czy w takiej sytuacji powinienem zmienić nazwę strony na np. "Północ - Południe"? :)))


Tekst w wersji "krakowskiej"

Wyszedłem na pole. Nagle mineło mnie auto*, zdjąłem więc okulary, żeby kuknąć* co to za model. Nie widziałem bo zaparowały a potargała* mi się chusteczka i nie miałem czym wytrzeć. Trudno, pomyślałem, przecież i tak miałem iść oglądnąć flizy* do łazienki, kupić ogórki kiszone w supermarkecie i zjeść jakieś golonko, więc nie rozmyślałem długo. Tymczasem postanowiłem oglądnąć wystawy sklepowe, bo akurat szedłem na rynek*. Po drodze zauważyłem jarzyniak, więc wstąpiłem i kupiłem jarzynę, ogórki i grysik, bo mi się przypomniało. Było zimno jak fiks, lekutko wiało a ja postanowiłem jeszcze po drodze zjeść bułkę ze serem. W piekarni kolejka - wszyscy ode mnie zgapili* ten pomysł. Kątem oka zobaczyłem jakiś stołek* to sobie chociaż przysiadłem. Ale heca, pomyślałem - akurat dziś im się bułek zachciało... Jakieś radio grało sakramencko głośno, bo ktoś podgłośnił. Od razu przypomniał mi się mój kuzyn, on zawsze tak słuchał radia... Pamiętam to radio, z buzerami, stało na nakastliku* w jego pokoju. Zawsze ubierał słuchawki, jak chcial słuchać muzyki głośno. W ogóle pamiętam nasze dzieciństwo, kiedy chodziliśmy na grandę* po jabłka do ogrodu sąsiadów. Przy okazji zawsze mogliśmy wyskoczyć po ostrężynę, zanim sąsiad dopadł nas z okrzykiem "zdupczać*" na ustach. Zresztą i tak zawsze się spaźniał i udawało nam się uciec. "W pyte" - myśleliśmy wtedy, wbiegając do autobusu bez karty w kieszeni.


Tekst w wersji tzw. "ogólnopolskiej"

Wyszedłem na dwór. Nagle minął mnie samochód, zdjąłem więc okulary, żeby luknąć co to za model. Nie wiedziałem bo zaparowały a podarła mi się chusteczka i nie miałem czym wytrzeć. Trudno, pomyślałem, przecież i tak miałem iść obejrzeć glazurę do łazienki, kupić ogórki kiszone w supermarkecie i zjeść jakąś golonkę, więc nie rozmyślałem długo. Tymczasem postanowiłem zobaczyć wystawy sklepowe, bo akurat szedłem do miasta. Po drodze zauważyłem warzywniak, więc wstąpiłem i kupiłem włoszczyznę, ogórki i kaszę mannę, bo mi się przypomniało. Było zimno jak cholera, leciutko wiało a ja postanowiłem po drodze zjeść bułkę z serem. W piekarni kolejka - wszyscy ode mnie ściągneli ten pomysł. Kątem oka zobaczyłem jakieś krzesło to sobie chociaż przysiadłem. Ale jaja, pomyślałem - akurat dziś im się bułek zachciało... Jakieś radio grało pierońsko głośno, bo ktoś podgłosił. Od razu przypomniał mi się cioteczny brat** on zawsze tak słuchał radia... Pamiętam to radio, z bajerami, stało na szafce nocnej w jego pokoju. Zawsze zakładał słuchawki, jak chcial słuchać muzyki głośno. W ogóle pamiętam nasze dzieciństwo, kiedy chodziliśmy na szaber po jabłka do ogrodu sąsiadów. Przy okazji zawsze mogliśmy wyskoczyć po jeżyny, zanim sąsiad dopadł nas z okrzykiem "spieprzać" na ustach. Zresztą i tak zawsze się spóźniał i udawało nam się uciec. "Zajebiście" - myśleliśmy wtedy, wbiegając do autobusu bez biletu miesięcznego w kieszeni.


Wyjaśnienia do słów z gwiazdką*
*auto - używa się zamiennie ze słowem samochód,
*kuknąć - często zastępuje luknąć z angielszczyzny,
*potargać - nie ma czegoś takiego jak "potargane włosy". Są za to "rozczochrane" :)
*flizy - gość, który je kładzie, to "fliziarz" a usługa, którą wykonuje to "flizowanie",
*na rynek - oczywiście chodzi się "do miasta", ale i ta forma jest częsta,
*zgapić - jest także w wersji "odgapić",
*stołek - to między innymi stołek, ale w mowie potocznej może oznaczać np. krzesło,
*nakastlik - mała, drewniana szafka nocna, często zdobiona (germanizm),
*na grandę - ma jeszcze jeden odpowiednik - "na splewy" w regionie,
*zdupczać - w tym przypadku nie udało mi się ustalić, która forma jest (o ile może być ;) poprawna, gdyż występują dwie: "zdupczać" oraz "zdupcać" przy czym, wydaje mi się, że druga częściej występuje w regionie niż w samym mieście.

A ogórki są jednak kiszone, jak najbardziej, mea culpa (poprzednio napisałem, że kwaszone). Nie zamieszczam całego słowniczka do tych tekstów. Zainteresowani muszą zadać sobie nieco trudu, żeby dotrzeć do odpowiednika w drugim tekście. Dla ułatwienia pogrubiłem istotne słowa. Reszta ciekawych terminów w słowniczku poniżej.


Komentarze z listy dyskusyjnej


Wojtek: dodałbym jeszcze "dej" i "wytegować" szkoda że przyjechałem do Krakowa w tak młodym wieku, czym człowiek starszy tym trudniej wyłapać krakowskie zwroty

WRonX: Ogolnie - fliz nikt nie zastapi, grysiku tez. 'Wloszczyzna' niespecjalnie mi sie w ogole z Polska kojarzy, dlatego zostaje przy jarzynie. Co do kuzyna, to myslalem, ze jest to forma ogolnie przyjeta. Za to wszelkiego rodzaju stryjki i stryjenki u mnie byly/i zawsze wujkami i ciotkami :) Nie wstydze sie ewidentnych regionalizmow w moim slownictwie, aczkolwiek widze w tym tekscie "sakramencko duzo" przesady :)

Adam Płaszczyca: To dodaj jeszcze nieuzywanie wołacza, zastępowanego mianownikiem. Zamiast 'wujku, daj mi 10 na loda' masz 'Wujek, daj 10 na loda'.

Mnie osobiście podoba się bardziej "krakowska" forma :) i jej używam.

Gosia: Dorzuc flaszke czyli butelke i idz na rynek na nogach a nie na piechote. No chyba ze jestes z Poznania, to idz na pieszo, ale nie na krotki rekaw, bo juz zimno :)

Mamak z Galicji
: Rajtki, weka, buzer, buc, kajzerka, idze (idźże), se (sobie) itp. Znajoma z Warszawy zwróciła mi uwagę, że dziwnie wymawiamy cyfrę 3 zamiast "trzy" mówimy "czy". I jeszcze: Na choince wiszą bańki, Mikołaj przychodzi 6 grudnia, a nie w wigilię.

To popieram z całego serca. Zawsze mi mówili, że urodziłem się w Mikołaja, czyli w moich stronach również to działa w ten sposób. A i prezenty dostawałem w nocy z 5-tego na 6-stego (coż za słodkie wspomnienia :)


Słowniczek terminów, które nie znalazły się w tekście

Tego słowniczka miało nie być, ale spora liczba nadesłanych propozycji spowodowała, że zdecydowałem się je zamieścić i nieco uszeregować. W związku z tym mamy cztery działy: produkty spożywcze, przedmioty i rzeczy, powiedzenia i sformułowania a na koniec epitety.


Produkty spożywcze

borówki jagody; trwa zażarta walka, co jest co :) Mack pisze: "borówki to te czarne!, te czerwone to czerwone borówki". Ode mnie: borówki kojarzą mi się z wiekszym owocem, powiedzmy, że jest dla mnie między nimi taka różnica, jak pomiędzy porzeczką a aronią.

weka,
kajzerka
bułki; ta pierwsza to tzw. bułka wrocławska (nie tylko we Wrocławiu :)

cwibak,
marmurek

keks; smaczne, "przekładane" ciasto.

chrust faworki

piszinger,
wafel
kajmak; trójkątny wafelek w czekoladowej polewie.
W Krakowie widziałem także "białe" wersje. Andruty to wafle np. do piszingera właśnie.

kremówka napoleonka; w Krakowie"napoleonka" to zupełnie inne ciastko. W każdym razie w Wadowicach na pewno są kremówki :)

serowiec sernik

sznycel kotlet mielony; Kwik pisze: "w warszawskiej restauracji zamowilem sznycla i dostalem... cos a la kotlet schabowy, podczas gdy oczekiwalem tzw. kotleta mielonego".

kiszka kaszanka (czyli jak mawia mój znajomy, kasza ze strupkami :) funkcjonuje również u mnie, na kielecczyźnie.




Przedmioty, rzeczy

bańki bombki; cytat z listy: "wojtek: ciekawe czy na lotnisku powiedziałbys że masz w walizce bombki :D"

pantofle kapcie; w moich stronach (świętokrzyskie) również trepki (takie małe trepy? :)

winkiel róg; np. sklep za winklem (dzięki dla żony :)

rajtki rajtuzy; spotkałem się z tym określeniem również w innych regionach.

szpeje graty, drobiazgi; np. "pozbieraj te szpeje".
P. Rembiesa doniósł mi również: Ile razy jako dzieciak zabalaganilem podloge klockami i zabawkami, to kazano mi "poskladac te klajnikanty".

sagan czajnik; osobiście nigdy nie słyszałem, dla mnie był to do tej pory olbrzymi garnek (ale teraz zastanawia mnie, skąd wzieła się nazwa herbaty "Saga" :)

flaszka

butelka, np. "zrobić flaszkę".

cumel smoczek; akurat w tym przypadku smoczek ma wiele wspólnego z Krakowem :)

kapuza kaptur, ale uwaga! Tylko przy kurtce. Na przykład młodzian reprezentujący hip-hop ma wciąż kaptur przy bluzie.

podworzec podwórko

wasserwaga poziomica (z niemieckiego)

ferszalung fartuch roboczy (z niemieckiego)




Powiedzenia, sformułowania

- idźże,
- zróbże,
- chodźże,


klasyk: - idźże, idźże, ty bajoku!


- na ile
(np. ta marchewka)
rzadkie, spotykane u osób w słusznym wieku, np. przy kupowaniu jarzyny na targu.

- ścierać prochy,
paprochy
- ścierać kurze


- chono-tu mój faworyt :) "chodź tu" nijak się ma do tego powiedzenia.

- iść na nogach - iść na piechotę; w moich stronach oraz jak pisze Gosia, w Poznaniu występuje również w wersji "na pieszo" (dwa w jednym? :)

- skosztować - spróbować; niekoniecznie musi się wiązać z delektowaniem.

- troszki - trochę, troszkę

- na ganku - na balkonie




Epitety

buc jest tożsamy z pospolitym, za przeproszeniem, "chujem" i o wiele bardziej obraźliwy w Krakowie niż w innych miastach.

klarnet
pajac, głupek



Jak widać, materiału jest mnóstwo, odsyłam więc do poważniejszej, fachowej literatury. Temat jest niesłychanie ciekawy, jak dla mnie. Szkoda, że nie mieszkałem w Krakowie, zanim zdecydowałem się na kierunek studiów :) Za to teraz będę się baczniej przyglądał temu, jak się mówi w moich stronach. Jeszcze przedwczoraj myślałem, że nie ma zbyt wielu regionalizmów na kielecczyźnie, a już dziś wyniuchałem ze trzy "sztuki" podczas rozmowy z rodzicami. Straszne, nie miała baba kłopotu... :) Tak to już jest, że nie zauważa się specyficznych zwrotów, jeżeli używa się ich od maleńkości. Dodatkowo sytuację komplikuje fakt, że nie ma płynnej granicy między regionami, więc są zapewne i takie, gdzie mamy np. "na pole" i "na dwór" żyjące w symbiozie (nie, to chyba niemożliwe :) Właściwie należałoby zrobić serię stron "[miasto] contra reszta świata", ale oprócz talentu i olbrzymiej wiedzy, trzeba by było jeszcze skombinować grupę ludzi z drugiego końca Polski do testów, heh...

A oto lista osób, które przyłożyły łapę do powstania słowniczka (kolejność "z czapki"):
Żona Alberta, Mamak z Galicji, Grzegorz Jędryka, Mack, Navider, Peter Rambiesa, Edymon, Wojtek, WRonX, Adam Płaszczyca, Grzegorz Mucha, Kwik, Bronek, Moon, MałGosia, Krzysztof Trybowski, Szyba
i inni, o których zapomniałem, a którzy wypowiadali się na liście lub podesłali mi maile. Wielkie dzięki! Specjalne podziękowania dla znajomych z pracy (Pawo, Marko, Jola i Aga) za konsultacje i fachową pomoc :) Tu przytoczę jeszcze pewną historię; otóż wkrótce po zawieszeniu tej strony, byłem z kumplem w knajpie "Nowy Kuzyn". Nazajutrz w pracy usłyszałem takie oto pytanie: - I jak było w "Nowym Ciotecznym Bracie"? :))))


Refleksje autora

Temat bez wątpienia wywołuje gorące dyskusje, czego trochę spodziewałem się pisząc powyższe teksty. Nie przewidziałem jednak, że jest tak obszerny - na szczęście z pomocą przyszli mi ludzie z listy pl.regionalne.krakow i udało mi się poprawić kilka wpadek, a także, jak widać, zamieścić sporo nowych terminów. Dzięki za to, tym bardziej, że właściwie nie spotkałem się z większą burą, a lektura takich porównań mimowolnie wywołuje chęć na tzw. ostrą polemikę :) Mam nadzieję, że Czytelnicy dostrzegli jednak szlachetne powody, które mną kierowały: ukazanie językowej odrębności Krakowa i okolic oraz zapisanie tych regionalizmów, które często wychodzą już z użycia. Wydaje mi się również, że stronka może być całkiem przydatna w sytuacjach kiedy podróżuje się w inne regiony Polski, a chciałoby się być dobrze zrozumianym. Oczywiście, jestem jak najdalej od oceniania, które sformułowania są poprawne, a które nie, choć ze względu na pochodzenie bliższy jest mi język z moich, świętokrzyskich stron. Za to regionalizmy krakowskie mają, według mnie, coś z lapidarności zaprawionej historią :) i brzmią jakoś bardziej swojsko niż suchy język rodem z telewizora.


Inne regiony Polski

**cioteczny brat - często występuje w Kielcach po prostu jako brat, co powoduje małe zamieszanie. Krakowska forma jest chyba lepsza, ale jak dla mnie zbyt enigmatyczna. Co ciekawe, nigdy nie słyszałem o "wujecznym bracie". Przy okazji dowiedziałem się, że w Kielcach mówi się np. "wykąpę się" zamiast "wykąpię się" czy też "grzebę" zamiast "grzebię". Myślałem, że jest to jedyna (oprócz "na pieszo" czy też wszelkich "dej-ów", "piniędzy", itp. z regionu) specyficzna forma używana w moich stronach, ale już udało mi się zapisać kilka nowych; czuję, że za rok lub dwa spreparuje odpowiednią stronkę dla Scyzoryków :)

Podczas częstych pobytów w Łodzi, spotkałem się z następującymi powiedzeniami:
migawka - w potocznym języku oznacza... bilet miesięczny, pompa - oznacza burzę.


(c) tmazur 2003

do góry